Płótno, akryl, 30×30
W moim rodzinnym domu była weranda, duża, drewniana, zdobiona. W dole był ogródek z kwiatami , z tzw. giorginiami, nagietkami i floksami. Rosły pomidory, a po tyczkach pięła się fasola. Dom jeszcze stoi i popada w ruinę. Śni mi się czasami, że chodzę po starym domu, wychodzę na werandę. Powracają wtedy wspomnienia z dziecinnych lat. Do dzisiaj pamietam drewniane skrzypiące schody, po których trudno było po cichu wymknąć się z domu.
Piękne wspomnienia przekazane w tym obrazie…
Dziękuję Azjo za komentarz. Często wracam myślami do tamtych biednych czasów. Teraz potrzebuję spokojnego życia.
Pozdrawiam Azjo.
Je me souviens. Les fleurs sont belles! Le printemps vient vite!
Notre jardin, c’est ne pas un jardin, c’est la vie!
Dziękuję Mandukhaj za odwiedziny na blogu.
Pozdrawiam i zapraszam ponownie.
Taka weranda to od zawsze moje marzenie. I warzywniaczek…
Często powracam w myślach i snach do starego domu.
Dziękuję Szarlotko za odwiedziny.