Pierwsza wycieczka w tym roku na łąki. Nie spotkaliśmy dzikiej zwierzyny. Cisza i spokój. Na niebie, wszystko toczy się swoim rytmem. W jednym z gospodarstw, spotkaliśmy dwie piękne klacze: matkę i córkę. Za zgodą właściciela zrobiłam zdjęcie. Niestety bez zgody publikacji. Młodsza klacz, miała długą grzywę, przewieszoną na jeden bok, sięgającą kolana. Oczy miała duże, brązowe, a pysk biały. Jej mama miała krótką grzywę i też wielkie brązowe oczy. Wyglądała bardzo dostojnie. Właściciel powiedział , że klacze należą do zwierząt pociągowych, ale nie są wykorzystywane do pracy. Klacze są piękne, zadbane i szczęśliwe. Ja też wracałam szczęśliwa.
Dana
Gdyby klacz była ciemnobrązowa, byłby to ‚Kaffeeklatsch’.
Kaczorze, klacz maścią przypominała kolor kasztanowy. Nie była ciemnobrązowa. Jej widok sprawił mi ogromną radość.
Dana
Café-au-lait klacz.
Kaczorze, może być cafe latte z domieszką cynamonu.
Ściskam serdecznie.
Dana
Café-au-lait piękność z długimi włosami!
Czy to jest żart z tą zgodą na publikację zdjęcia konia?
AT, tak to jest żart. Ale nie zamieszczę zdjęcia.
Pozdrowienia.
Dana
Koń na pewno byłby rad widząc swoje zdjęcie na blogu 😉
The Trooper, dziękuję za odwiedziny. Przypuszczalnie byłaby zadowolona.
Pozdrawiam.
Dana
Koń to musi być ulubione zwierzę Boga. Majestat, piękno, czułość, siła, ciepło…
Nawet teraz, kiedy po przeczytaniu wspomnienia o grzywie zamknęłam oczy – samo wyobrażenie o nich jest piękne… Tak bardzo chciałabym, żeby prości ludzie zaczęli je szanować…
Akurat te, które spotkałam mają świetne warunki. Dzisiaj przejeżdżałam koło tej samej zagrody. Była pora obiadowa. Mama z córką jadły sianko. Zatrzymałam się na chwilę. Jedna spojrzała na mnie, zatrzęsła łbem, jakby chciała powiedzieć jest ok.
Szarlotko, jeśli ktoś jest dobrym człowiekiem, z empatią nigdy nie zrobi krzywdy żadnemu zwierzęciu i nie tylko. Łobuz zawsze zostanie łobuzem.
Dana
szkoda, że w łobuzach jest tyle kolorów…
Tak i można się bardzo nabrać.
Dana