Pomalutku, zbliżamy się do Świąt. Dzisiaj moja Mama Maria, wspominała przygotowania do Świąt w swoim rodzinnym domu w Łącku, na Jeżowej. Jej Tata, przynosił z lasu malutką choineczkę, którą podwieszał czubkiem do dołu , w centralnym miejscu kuchnio- jadalnio-sypilani. Choineczka była ustrojona ozdobami z bibuły. Ta choineczka nazywała się podłaźniczką. Jej Mama , przygotowywała potrawy. Barszcz biały z bobem , kapustę z grzybami, kaszę ze śliwkami, kapustę z grochem , piekła chleb. Maria nie pamięta, aby były potrawy z ryb. Kiedy na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda, zasiadali do stołu: Dziadek, Babcia, Maria i jej siostra Zofia. Nie zabrakło też śniegu i mrozu. Moje baletnice doczekały się swojego występu. Wiszą w centralnym miejscu w pokoju, pod wieńcem z szyszek.
Dana
Muzyka: Taniec cukrowej wieszczki
Kaczorze, jak pięknie dobrałeś muzykę dla moich baletnic. Dawno nie słuchałam i nie oglądałam. Orzechy są, dziadek jeszcze nie wrócił.
Dziękuję bardzo.
Dana
Jak ważne są takie wspomnienia! Wyobraźnia działa- chatka góralska pokryta śniegiem, a w środku cieplutko od pieca, na którym gospodyni tworzy potrawy na Wigilię. Pomysłowe dania zrobione są z prostych składników.
Pachnie pieczony chleb, kapusta z grzybami, suszone śliwki. Zapach igliwia roznosi się po malutkiej izbie. Piękny, przytulny nastrój tego, co opowiedziała Pani Maria jest niepowtarzalny. Dziękuję.
Akacjo, moja Mama ma prawie 90 lat. Wiele mogłaby powspominać ,jednak pamięta wybiórczo.
Pięknie napisałaś o tej chatce pokrytej śniegiem. Jeszcze Maria opowiedziała, że śpiewali kolędy. Zaczynali śpiew od Wśród Nocnej Ciszy – Dziadek Andrzej miał donośny głos. Miało to swój niepowtarzalny urok.
Dziękuję Akacjo.
Dana
jak byłam „mała” to chciałam zostać baletnicą-boksującą baletnicą.
(;
Trudno jest mi sobie wyobrazić Szarlotko boksujacą baletnicę. Ja, jak byłam naprawdę mała, chciałam tańczyć w balecie lub uczyć się jazdy figurowej na łyżwach. Nie było to nic oryginalnego wśród moich rówieśniczek. Ważne, że były marzenia.
Dziękuję Szarlotko.
Dana
Moim najlepszym wspomnieniem z domu rodzinnego jest zapach świąt, aura jaka się roztaczała w domu, cieplutke żeliwne kaloryferki po zimowym lepieniu bałwana, zapachy z kuchni i najlepsze pierogi mojej Babci!
Jabłko na Szarlotkę, dawno Ciebie nie słyszałam. Dziękuję za odwiedziny. Widzę , że Ciebie też wzięło na wspomnienia. Moja Mama, Maria robiła najlepsze pierogi na świecie i nie jest to tylko moje zdanie. A krokiety?. Ja tak nie potrafię. Mama dodawała tego czegoś, czego zawsze mi brakuje. Rzadko gdzie są jeszcze żeliwne kaloryferki. Jak Ci się uda wytarzać w śniegu, ulepić bałwana, zapraszam , miejsca przy kaloryferach starczy dla wszystkich. Może jeszcze powrócą wspomnienia z dzieciństwa.
Pozdrawiam.
Dana
Prosty przepis – jak ktoś wkłada w jedzenie miłość to jest dobre 🙂
U nas też wiszą już baletnice!
Mi Mi Chał Chał trafne stwierdzenie z tą miłością.
Dana
Piękne wspomnienia babci Marii. Czytając to, czuję zapach domu z tradycjami, słyszę melodie kolęd…
Isabel, Babcia opowiada bardzo realistycznie. Stajemy się uczestnikami jej opowieści.
Dziękuję.
Dana