15 Comments on “Deszcz”

  1. Uderzył deszcz, wybuchła noc,
    Przy drodze pusty dwór,
    W katedrach drzew, w przyłbicach gór,
    Wagnerowski ton.

    Za witraża dziwnym szkłem,
    Pustych komnat chłód,
    W szary pył rozbity czas,
    Martwy, pusty dwór.

    Dorzucam drew, bo ogień zgasł,
    Ciągle burza trwa,
    Nagle feeria barw i mnóstwo świec,
    Ktoś na skrzypcach gra,

    Gotyckie odrzwia chylą się
    I skrzypiąc suną w bok
    I biała pani płynie z nich
    W brylantowej mgle.

    Zawirował z nami dwór,
    Rudych włosów płomień,
    Nad górami lecę, lecę z nią,
    Różę trzyma w dłoni.

    A po nocy przychodzi dzień,
    A po burzy spokój,
    Nagle ptaki budzą mnie
    Tłukąc się do okien

    Znowu szary, pusty dom,
    Gdzie schroniłem się
    I najmilsza z wszystkich, z wszystkich mi
    Na witraża szkle,

    Znowu w drogę, w drogę trzeba iść,
    W życie się zanurzyć,
    Chociaż w ręce jeszcze tkwi
    Lekko zwiędła róża

    Lecz po nocy przychodzi dzień,
    A po burzy spokój,
    Nagle ptaki budzą mnie
    Tłukąc się do okien

    1. Mój drogi The Trooper, trafiłeś w punkt- dziękuje. Moja ulubiona.A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój ” tak ma być, nie inaczej. W nocy deszcz padał obficie, ale delikatnie.
      Dana

  2. Dziś,
    znowu przyszła jesień.
    Otulila świat poranna rosa
    wykradzionym szeptem
    z motylich gniazd.
    Zarządziła porządki.
    🦋🦋🦋
    Powyrzucała z szafy kolorowe uśmiechy, miłosne termofory, rozbiła kubeczki letniej słodyczy.

    Dziś,
    znowu przyszła jesień,
    kolorowe ptaki
    opuściły frywolne kraje.

    Dziś,
    znowu przyszła jesień,
    ze skraju myśli spadły ostatnie płatki uśmiechu.

    Deszcz to szalenie melancholijny kolega.

  3. Dzień dobry. Dziękuję za cytat. Szarlotko kochana jeszcze nie jesień – moja ulubiona pora roku, ale jeszcze nie. Przywołałeś wspomnienia. Pamiętam z dzieciństwa posiadywania na werandzie w czasie deszczu. Werandę mieliśmy dużą, na pierwszym piętrze. Widoki na ogródki przydomowe, widać było kawałek peronu kolejowego i kiosk u zbiegu ulic, a wokół kwitły bzy, jaśminy i akacjowce. Zapachy unosiły się do góry. Deszcz stukał z różną intensywnością o dach – jakby dawał koncert. Sosny były obrośnięte dzikim winem. Po deszczu wszystko wyglądało świeżo. W niedzielne popołudnia, sąsiedzi zasiadali w ogródkach. Nie trzeba było schodzić na dół , aby uczestniczyć w rozmowach.
    Lubię deszcz, mżawkę, burze od czasu do czasu. Burze w górach, u moich Dziadków w Łącku to były przeżycia . Ale to już inna historia.
    Miłej niedzieli Szarlotko – koniecznie „naładuj akumulatory”.
    Dan

    1. To moje podeszczowe myśli ;). Jeżeli chodzi o deszcz to będąc dzieckiem mieszkałam bardzo blisko lasu, właściwie zaczynał się już za brama. W ciepłe dni wybierałam do niego oglądać jak rosa osiada na zieleni – piekne uczucie.

      1. Rozumiem Ciebie Szarlotko. Dzisiaj rano kiedy otworzyłam okno, na moim cisie, w promieniach słońca były piękne krople deszczu. Wyglądały jak łzy – słońce je zabrało. Rosę widuję często właśnie pod koniec sierpnia, kiedy rozpoczynam sezon grzybowy. Chodzimy do lasu bardzo wcześnie, kiedy słońce jest jeszcze nisko, lepiej wypatrzyć grzybasy i jest cicho.
        Dziękuję za odwiedziny.
        Dana

  4. Dziś spadł deszcz
    Nie tylko z nieba
    Wsiąkł, zmył
    To wszystko czego mi trzeba

    Dziś spadł deszcz
    Uderzył w ziemię
    Uszkodził łodygę pięknej piwonii
    I teraz brakuje mi Ciebie

    1. Dzień dobry Malwischala. Smutny ten cytat. Nie potrzeba się smucić. Deszcz przynosi orzeźwienie, nowe spojrzenie, oczyszcza powietrze.
      Świeżego powietrza Ci życzę.
      Dana

  5. To wspaniałe, nastrojowe zdjęcie Sobieskiego 3.
    Zastanawiam się, czy byłoby możliwe udokumentowanie
    wszystkich osób zarejestrowanych w tym budynku od czasu jego budowy.
    Kawałek historii.

    1. Dzień dobry Kaczorze. Głównych lokatorów przypuszczalnie tak, gdyby urząd podał dane. Od 1958 roku można zapisać bo jeszcze mamy w pamięci. Pięknie opisuje historię domów przy Sobieskiego (i wiele innych) Lidia Glażewska-Dańko na swoim blogu. Czytając jej opisy, znając topografię , przenosisz się w letniskowy klimat Michalina , bez problemu kojarzysz miejsca które opisuje.
      Jak patrzę na dom na Sobieskiego mam nieodparte wrażenie, że możnaby go jeszcze uratować zachowując całkowicie jego wielkość, odkrywając werandy, bez dodawania ozdób i przybudówek.
      Mała część muzealna , dom pracy twórczej. Drugi dom też możnaby zaodoptować. A wokół domów klomby z alejkami wśród sosen, bzów i akacjowców z ławeczkami. Wśród michalińskich sosen powstałyby takie dzieła o jakich świat nie słyszał. Ale mnie poniosło.
      Dana

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *